Aromatyczny świat smaków i zapachów

Zanzibar, zwany wyspą przypraw słynie z przeróżnych smaków i zapachów. W związku z tym musiałam koniecznie zaliczyć wycieczkę na plantację przypraw. Obecnie Spice Tour to jedna z najpopularniejszych atrakcji na wyspie. Stąd od dawna eksportowano na cały świat np. goździki, wanilię, pieprz, gałkę muszkatołową i kardamon. Plantatorzy szybko zauważyli, że jednak najlepszy sposób na biznes to oprowadzanie turystów po plantacjach. Przewodnikiem naszej wycieczki był bardzo zabawny Zanzibarczyk, który nauczył się języka polskiego od polskich turystów i podobno z YouTube. Śmialiśmy się, że do czarnej roboty miał swoich pomocników, którzy zrywali nam przyprawy. Podczas spaceru zatrzymywaliśmy się przy każdej przyprawie, a nasz przewodnik opowiadał o rosnących tam roślinach. Można było je wąchać, smakować i dotykać. Jak dla mnie bomba! Wreszcie miałam okazję zobaczyć jak rosną przyprawy, które mam w kuchni w szklanych słoiczkach. Na początku wycieczki dostałam do ręki rożek zrobiony ze zwiniętego liścia bananowca, który pełnił rolę pojemnika na przyprawy. Podczas spaceru mój pojemniczek napełniał się różnokolorowymi przyprawami. Zapraszani byliśmy także do samodzielnego zbierania przypraw i rozpoznawaliśmy je po smaku i zapachu. Zabawa była przednia. W końcu zobaczyłam i starałam się zapamiętać jak wyglądają rośliny stosowane jako przyprawy w mojej kuchni. To właśnie na Zanzibarze na plantacjach uprawia się m.in. kurkumę, trawę cytrynową, curry, imbir, drzewo cynamonowe, wanilię, kardamon, kakaowiec, goździki czy pieprz.

Dowiedziałam się też, że oprócz przypraw niektóre rośliny z Zanzibaru są wykorzystywane do przygotowania kosmetyków. Rosnące tam drzewo szminkowe, zwane krzakiem karminu wytwarza intensywnie czerwone nasiona, którymi tamtejsze kobiety malują sobie usta. Miałam okazję powąchać liście ylang ylang o zapachu piękniejszym od najdroższych perfum. Z kwiatów tej rośliny pozyskuje się olejek ylangowy, który jest składnikiem perfum Chanel No. 5 oraz pachnącego kremu do ciała i włosów. Widziałam także niepozorne krzaki henny, z których robi się trwały barwnik stosowany w kosmetyce - jednym słowem ekologicznie.
Kolejną atrakcją na plantacji przypraw były popisy zręcznościowe lokalsa. Zanzibarczyk wspinał się na palmę i śpiewając piosenki zrywał kokosy. Pod palmą czekały już na nas ręcznie zrobione z liści bananowca czapeczki, torebki, krawaty, bransoletki i pierścionki. Do tej pory przechowuję te pamiątki i czasami wracam pamięcią do tych chwil. Oczywiście podczas całej wycieczki miejscowi byli bardzo zaciekawieni moim wyglądem i mi się przyglądali. Spoglądałam co jakiś czas na nich i odwzajemniałam uśmiechy. Dzieci natomiast przybiegły do nas po drobne upominki. Wycieczka skończyła się degustacją owoców tropikalnych i możliwością zakupu przypraw. Korzystając z takiej okazji również kupiłam sobie i znajomym różne przyprawy jako pamiątkę z tej uczty kolorów, zapachów i smaków. Po powrocie do hotelu jeszcze długo moje zmysły były oszołomione tym co widziałam, smakowałam i wąchałam, nie mogły złapać równowagi.

Kraje

Nie chcesz przegapić żadnej nowości?

 

Zapraszam do mojego Newslettera. Będę przesyłać Tobie informacje o nowych wpisach na blogu. Dzięki temu będziesz na bieżąco ze wszystkimi nowościami.